Monika Kastelik

„Sezon biegowy 2015 – zamknięty”

Cześć, nazywam się Kastelik. Lubię jak do mnie tak mawiają – dlaczego? Bo na nazwisko się pracuje latami, a osób o tym samym imieniu jest wiele.
„Żartowałam” , nie z tym, że mam tak na nazwisko. Mówcie do mnie Monika – tak lubię 😉

O czym będzie tym razem? Soczyście na temat maratonu we Wrocławiu. Historia będzie do mnie wracać jak bumerang do chwili, kiedy nie zmażę jej nową walką o wytrzymałość/ przetrwanie. Nowy maraton, który z pewnością zrobię w przyszłym sezonie.

Wrocław/ Warszawa/ Gdańsk, Gdynia, Sopot/ Kraków/ Warszawa. Gdzieś tam po drodze zupełnie inne starty i walka o zrównoważenie siły i wytrzymałości. WIEDZIELIŚCIE, ŻE NIE JESTEM STAŁA W UCZUCIACH, TYCH SPORTOWYCH? Ciężko mnie zaszufladkować w jakichś schematach. Dziś biegam, jutro jeżdżę na rowerze, a w międzyczasie turlam się na piłce. Innym razem jestem siłaczką. Cokolwiek byście o mnie nie powiedzieli, sama o sobie wiem. NIGDY NIE BĘDĘ WYSTARCZAJĄCO DOBRA W JEDNEJ DZIEDZINIE, DO CHWILI KIEDY SIĘ NIE OKREŚLĘ W UCZUCIACH. Z tym, że ja wcale nie chcę. Nie chcę być najlepsza. Wolę być wszechstronna.

13.09.2015 – WROCŁAW. MARATON. Bieg wszystkich biegów.

Zapytana tuż po biegu o to, jaki bieg jest najtrudniejszy, maraton czyli 42,195 km, czy może ultra bieg, gdzie przeszkodą jest nie tyle nierówny teren, a dystans powyżej 40 km, odpowiem według siebie:

Najtrudniejsze jest wytrzymanie stałego lub rosnącego tempa biegu, czyli jednak asfalt. Góry umożliwiają swobodne spadanie w dół i pomimo faktu, że podejścia są strome/ trudne i spać się chce gdy słońce zatacza krąg po raz drugi, to jednak gleba daje przyjemne odbicie stopy od podłoża. Asfalt z kolei się grzeje, jest duszno i po kilkunastu aktywnych kilometrach utrzymanie założonego tempa biegu jest realne tylko i wyłącznie w sytuacjach idealnych. Idealnych to znaczy: pasuje nam pora biegu, pogoda, stan zdrowia, brak problemów natury gastrycznej etc.

„Maraton jest biegiem zwodniczym. Większość zawodników uważa, że biegnie im się na początku lekko i przyjemnie, że jest to dla nich właściwe tempo biegu. Tymczasem wielu z nich nie potrafi dokończyć wysiłku. Parafrazując WIELKIEGO SZU: „Swój dzień to trzeba sobie umieć zorganizować”. – http://bieganie.pl/?show=1&cat=274&id=6396

ORGANIZOWAŁAM, PLANOWAŁAM, TRENOWAŁAM.

Po kontuzji na trasie Orlen Warsaw Marathon, walce o dotarcie do mety po 26 km, gdzie kulejąc, biegłam przeklinając pod nosem „Monika, no przecież nie poddasz się na 16 km przed metą!!”, albo „ejże no co Ty – przecież to już prawie meta”. Finalnie wymęczone 42,195 km, medal, satysfakcja, potem złość i jakaś taka wewnętrzna kosa samej ze sobą. Wrocław to już musi pójść lepiej. I poszedł, ale i tak marzenie o laurach czasu poniżej 3:45 pozostaje celem do spełnienia.

Setki przebytych kilometrów, pobudki o 5 rano byleby wyklepać 10 km przed pracą, treningi po 23, żeby łatwiej się biegało niż w 40 stopniowym, letnim upale. Weekendy bez imprez, sobotnie posiedzenia przy czystym talerzu, sen o 22, przyjaciele w odstawkę. WSZYSTKO ABSOLUTNIE ZESZŁO NA DALSZY PLAN. Siłownia w zapomnienie, 100{4775e6573a2fa6bc03a847c520e35e1b7734a9618670d83dc1e8cc9a85668f2d} przeorganizowania workoutów. carbo doładowanie, w konsekwencji wizualna walka z wodą… mogłabym wyliczać. I co?

Hmmmm, przecież to takie kobiece, takie moje, takie…NIEMOŻLIWE DO ZAPLANOWANIA U SPORTOWCA. 13.09 – DZIEŃ ZERO. KASTELIK DOSTAŁA OKRES. Nic więcej nie powiem.

Starając się szukać pozytywów pomyślałam, okeeeeej – przecież to nie pierwszy raz jak mnie to spotyka. Przecież są sposoby, żeby ukończyć. Dam radę. Stanęłam na starcie, uśmiechnęłam się tylko do taty/mamy w jednej wiadomości – trzymajcie kciuki rodzice. Biegnę dla Was i chcę żebyście byli dumni.

12041790_10207933324599852_1914254509_nTętno było wzorowe, tempo wręcz idealne, nie za szybkie +- 5:45 min/km W planie negativ split, gdzie na 10 km przed metą chciałam włączyć energetyk i pogalopować przed siebie. Turbo doładowanie węglami działało, słońce lekko świeciło, nastrój był pozytywny.

1 KM „WROCŁAW! HERE I AM COMMING – JUHUUUUUUUUU”!

19 KM „ EHEHEHHE” – ZAPALIŁA MI SIĘ REZERWA MOCY,. ZALAŁAM TO TUBKĄ Z CZEKOLADY, MIODU I ORZECHÓW.

20 KM – WIDZĘ MARIOLĘ I TOMKA. TOMEK NICZYM ŹREBAK, RZUCIŁ TYLKO HASŁO „ DO BOJU LECIMYYYYYY”!! – ale ja już miałam przed oczami biały tunel.12032486_10207933315039613_735881101_n 12033432_10207933319719730_74447611_n

22 KM – PÓŁMETEK – „TOMEK ZWOLNIJ”- krzyknęłam.

29 KM – WPADAM POD SZLAUF Z WODĄ,SZUKAJĄC OCHŁODY. JESTEM MI LEPIEJ PRZEZ 3 MINUTY, DO CHWILI JAK SKÓRA JEST ZIMNA I NA CHWILĘ OPUCHLIZNA OPADA. ZJADAM NAPALM, TOMEK SIĘ UŚMIECHA. JA SIĘ UŚMIECHAM, ODZYSKUJĘ MOC.

KM 31 – MAM ZDARTE NOGI. WSZYSTKO MNIE PIECZE. WPADAM POD HYDRANT. ZNÓW JEST LEPIEJ, ALE TYLKO NA 3 MINUTY. ZNÓW PAPIER ŚCIERNY RANI MI UDA. NIE PATRZĘ W DÓŁ – BOJĘ SIĘ.

KM 35 – TOM ZANIEPOKOJONY ZACZYNA SYPAĆ DOWCIPAMI, TE NIE DOCIERAJĄ DO MNIE WCALE „ ZACZYNAM MARUDZIĆ JAK BABA, KTÓRA MA OKRES…, tia właśnie”.

KM 39 – JESZCZE TYLKO 3 KM, 3 KM 3 KM 3 KM #K***A!

nie-mam-czasu-jade-czolgiem-pl-000000KM 40 – TOOOOOOOOMEK – STAJĘ. NIE BIEGNĘ. NIE MAM JUŻ SIŁY, OCHOTY. MAM DOŚĆ. WEŹ MÓJ NUMER I BIEGNIJ ZA MNIE. ODDAM CI SWÓJ MEDAL. NIE CHCE DALEJ BIEC. TOMEK NA TO: „ TRENERZE! DAJ MI RĘKĘ, ZAPROWADZĘ CIĘDO TEJ METY”.

41 KM – MASZERUJĘ DALEJ. MAM W DUPIE CZAS. MAM WSZYSTKO W DUPIE. WSZYSTKO MNIE BOLI. PO NOGACH LEJE MI SIĘ KREW.

42 KM – TOMEK MNIE ZOSTAWIA, KAZANO MU ZEJŚĆ Z TRASY BO BYŁ BEZ NUMERU STARTOWEGO.

42 KM ZACZYNAM BIEC. NIE DZIAŁA MI LEWY KONTUZJOWANY BARK, MACHAM JEDNĄ RĘKĄ.12023214_10207933323399822_943933775_n

42 KM BIEGNĘ/ WIDZĘ METĘ. OBOK BACZNIE, ZA BRAMKAMI BIEGNIE TOMEK. PATRZY NA MNIE CZY DAJĘ RADĘ.

42 KM PRZEKRACZAM LINIĘ METY. RĘKĘŚCISKA MI RENATA MAUER – RÓŻAŃSKA ( DWUKROTNA MISTRZYNI OLIMPIJSKA/ TRZYKROTNA MEDALISTKA MISTRZOSTW ŚWIATA W STRZELANIU Z KARABINU PNEUMATYCZNEGO I KARABINU KULOWEGO):

„Pani Moniko, może być Pani z siebie dumna. Dobiegła Pani do mety, tak jak Pani chciała. Medal dla IRONia”.

Dziękuję Mariola i Tomasz Rogoz za obecność podczas mojego wyzwania.

Dziękuję Kuba Sytar, Kamila Martynowicz za opiekę we Wrocławiu.

Dziękuję Sebastian i Zuzanna za obecność członków klubu IRONia – dziękuję że przyjechaliście.

12028969_10207933314279594_1927761376_n12019281_10207933320559751_1396238802_o12033269_10207933309199467_2067451718_n

 

Podaj ten wpis światu