Jutro nie będę chodzić, wróć, jutro będę chodzić jak od beczki prostowana 😉 Dlaczego? Bo nieprawidłowo nasmarowałam swoje koła do dzisiejszej jazdy. Tak, chodzi mi o trening, a konkretniej, FORMUŁĘ 1, czyli bieg pod górkę w pełnym słońcu.
Kiedy rok temu kolega, dla którego normą jest wyrabiać 100 km tygodniowo, opowiadał mi o zwyczajach biegaczy, śmiałam się porównując do swoich zwyczajów wyniesionych z sali… O GROZO, ZNALEŹĆ SIĘ NA PUSTKOWIU NIEPRAWIDŁOWO/ NIEKOMPLETNIE PRZYGOTOWANYM, toż to jest istnie nie kobiece i karygodne. A jednak. Przypomniałam sobie dzisiaj po 40 minutach biegu złote zasady Kuby:
- Biegać bez majtek – bo, coś co wydaje się naturalne na sali, nie jest naturalnym podczas długotrwałego wysiłku . PRAWDA. Powiem tyle, słowem doświadczenia : NIGDY NIC MNIE BARDZIEJ NIE DENERWOWAŁO, JAK WPIJAJĄCE SIĘ STRINGI, ALBO CO GORSZE TANGI, KTÓRE ROLOWAŁY SIĘ TU I TAM ;/ Z DWOJGA ZŁEGO WYBIERAM WERSJĘ BEZ ;p
- Zaopatrzyć się w wazelinę – żeby nasmarować czułe punkty, które pod wpływem wysokiej temperatury, wilgoci, stają się bardziej narażone na otarcia.
- Plastry – na sutki (jeżeli biega się bez stanika w przypadku dam) , oraz na wszelkie znamiona, które pod wpływem konaktu z ubraniem mogą stać się przysłowiowym wrzodem na d**ie 😉
- Jeżeli nie stosowaliście się do uwag 1/2/3 to warto zakupić chłodzące żele lub maści na otarcia – QRDE, JA NIE MAM I CHYBA ZARAZ …..grrrrr ;(
Weźmiecie to sobie do serca, albo i nie. Nie mam na to wpływu. Argumentem jednak ZA służy mi porównanie ciała do samochodu. Dbacie o swoje 4 koła? Panowie pewnie tak, Panie może mniej, ale za to ich Panowie na bank 😉
No to wyobraźmy sobie teraz auto, które 5 lat nie było na przeglądzie, nie wymieniano w nim oleju, opon, płynu w chłodnicy, nie czyszczona tapicerki, a lampę która została wybita przy wypadku zalepiono srebrną taśmą. Moja wyobraźnia mi podpowiada, że taki samochód to tylko na złom.
Ja nie chcę oddawać swojego auta na złom, ba, nie chcę aby moje ciało zostało odholowane na stację postojową. Aby tego uniknąć należy dbać o:
- Opony = buty. Wymieniać je na nowy egzemplarz w miarę zużycia bieżników (jeśli biegamy w butach trekingowych, górskich ze specjalną podeszwą).
- Koła – nogi. Dbać o odpowiedni trening wzmacniający dwu i czworo głowe mięsnie uda, o pośladki, o kolana i kostki. Prawidłowo wykonany trening siłowy będzie odpowiednio wyważony, tak jak wyważone są koła w aucie.
- Silnik = ciało. To nic innego jak ogólna pielęgnacja prowadzenia się. „Eat clean, train dirty and rest. TŁUMACZYĆ? NIE TRZEBA!”
- Paliwo = głowa. Głowa stymuluje do pokonywania barier, a bez paliwa auto nie pojedzie.
* Chcesz utrzymać silnik (ciało) w dobrej kondycji, lejesz dobre paliwo (patrz pkt 3), dbasz o to, żeby nie jeździć na pustym baku (czyt na głodzie), nie jedziesz powyżej wysokości obrotów silnika, bo go „zajedziesz”, odpowiednio dobierasz możliwości eksploatacyjne sprzętu i parkujesz w garażu, żeby nie zniszczyć lakieru na deszczu.
TAK W SUMIE OT SIĘ CHYBA TYCZY WSZELKICH AKTYWNOŚCI, NIE TYLKO BIEGANIA….
* tymczasem jutro bziuuuuummmmmm…… do Zielonej Góry na INTRO KETTELBELLS!