Mówi się, że o gustach się nie dyskutuje, nawet o tych treningowych? Oqej, Nie będę ;]
Każdy z nas ma swoje upodobania i preferencje. Faceci najczęściej walczą o wzrost siły i o zwiększenie masy mięśniowej, podczas gdy kobiety dzielą się na te, które uwielbiają się nie zmęczyć (upsss, taka małą IRONia) i te, które muszą dostać po tyłku tak, że wychodzą z treningu na kolanach ;]
Co jest ważne dla mnie? Uśmiechnę się z przymróżonym okiem „Strong First” nieee – ja walczę o wytrzymałość! Z resztą widać to chyba po wyczynach trenerskich na sali w IRONii. W wolnym tłumaczeniu:
„Jeżeli chcesz dostać wytrzymałościową wyrzynkę i poczuć smak swojego potu to zapraszam w swoje szpony” ;]
To tak tytułem wstępu. Mając w swoich korzeniach lekkoatletkę, można powiedzieć, że zapał mam wyssany z mlekiem matki i od wczesno – młodzieńczych lat wytrzymałościowo zajeżdżam swoje ciało. Pewnie przejdę na wcześniejszą emeryturę, bo po 40 – to już ręką nie ruszę 😉 ale chyba warto spełniać swoje cele i marzenia? TAK? TAK! (wybaczcie mi tą IRONię, to nawyk wyniesiony z pracy)!
Za niespełna 3 tygodnie moja głowa, kości, mięso i serce będą obchodzić „trzydziestkę”. Postanowiłam uczcić to w sposób nietypowy i pomimo, że prezent będzie przeterminowany, to samo dążenie do niego sprawi mi najcenniejszą frajdę! JAK PRZYSTAŁO NA GÓRALKĘ, TRENERA, SPORTOWCA, ambicjonalnie podeszłam do tematu i POSTANOWIŁAM PRZEBIEC ULTRA MARATON:
http://www.biegigorskie.pl/beskidy-dla-ultra-maniakow/
Po otrzymaniu zaproszenia przez znajomą, która biega latami, w dzień i w nocy, po ulicy, szosie, piachu i po górach…nie zastanawiając się ani minuty – powiedziałam – TAK. Mężczyzna powiedziałby, laska idealna, idzie w ciemno, mnie nie znając. Owszem, nie znając ale stawiając sobie cele najwyższe. Do odważnych świat należy, a ja nie boję się bólu, poza tym moją największą motywacją jest strach i słowa innych „nie dasz rady, poddaj się”.
* 14.04 o 18:00 ruszyły zapisy, miejsca rozchodziły się jak świeże bułeczki. Kolega napisał:
– Moniqa, dajesz do sieci, ilość miejsc jest ograniczona!
3 minuty i było po sprawie, o 20-21 byłam już na liście. Uuuuufffff, emocje opadły, na 3 minuty, a chwilę później zaczął się maraton w mojej głowie. TRENINGI! Jak ja to wszystko pomieszczę? 14 godzin aktywnej pracy zawodowej od poniedziałku do piątku, plany dietetyczne, które zabierają mi czas w przerwie, 12h zajęć na sali fitness, 3-4 własne treningi siłowe.
WERYFIKACJA MOŻLIWOŚCI W TRYBIE EXPRESS… and the answer is, JA NIE DAM RADY?
Jak upubliczniłam informację na fejsie, posypały się maile:
– Moniqa, what the faq You are doing? Trzeba Ci tego? Teraz na stare lata… mało masz pracy w ruchu? Mało masz treningów? Skup się na wakacjach, odpoczynku, wykup zabiegi w SPAaaaaaa!?
Zamknęłam komputer i poszłam spać, kłócąc się wcześniej ze znajomym przez telefon! No niestety „dobry zły duch” musiał mi przypomnieć moje chore plecy.
—
Poniedziałek – pierwszy bieg, zaliczone 10 km
Środa – kolejny, 10 km
Piątek – tj dziś, cały czas się waham, bo dostałam postrzału gdy mnie dorwał deszcze na Dębowcu! Jak nie dzisiaj to niedziela na bank!
–
Nie chcę sobie odpuszczać – podchodzę do sprawy z głową. Mam ułożony program siłowy – tzw minimum, gdzie 3x w tygodniu, obniżając swoje loty i możliwości, przerobię upper body – w ruch pójdą głównie Kettle! W międzyczasie polecą aeroby w terenie, gdzie do czerwoności będę zapalać nogi, poślady i płuca. Na tą chwilę bawię się dystansem, starając się go wydłużać z tygodnia na tydzień. Częściowo będę waliła długie dystanse (gdzie treningi przypadną w niedzielę) o różnorodnym kącie nachylenia terenu ;-), a częściowo polecę interwały na stadionie – chcę w ten sposób zaangażować możliwie wszystkie rodzaje włókien mięśniowych.
–
Kolejne zmienne to dieta, długość snu, regeneracja i mniej imprezowy tryb życia.
Mam 161 dni, dużo, nie dużo! Wesprzecie?