Im więcej trenuję tym bardziej mi się chce przełamywać bariery w obranych dziedzinach. Do zeszłego roku działałam jednokierunkowo, będąc miłośniczką treningu siłowego kettlebells, dzisiaj natomiast kultywuję połączenie siły z bieganiem, praktykując dynamikę w plenerze. Biegam, maszeruję, zdobywam szczyty górskie.
Kim jest człowiek, który zmierzył się z dystansem 42 km na maratonie? Ile czasu, treningu i wyrzeczeń kosztuje tych, którzy przekraczają magiczne czasówki (3h, 3:30h, pozdrawiam Sebastian, Kuba, Tomasz, Arek, Doris, Marek, )? KIM ZATEM JEST TEN, KTO WYKRĘCIŁ 50/60/70 I WIĘCEJ KILOMETRÓW? Nie generalizuję, nie podam odpowiedzi, bo w świecie biegaczy jestem ciągle i wciąż tą silną, której się biegać zachciało. Wiem natomiast jedno, gdyby nie żelazo i trening SIŁY, nie byłoby w ogóle mowy o starcie w ULTRA. Teoria przekładana na trening, determinuje gotowość do zawodów. Zapanować nad techniką, podgrzać do czerwoności oddech przy wytrzymałościówce, dobrze rozciągnąć i na koniec jeszcze zaplanować posiłki. TYLE, RESZTA PRZYCHODZI ALBO NA SZLAKU, ALBO TAM NA SCENIE:
W zeszłym roku mój tok treningowy miał charakter dwupoziomowy, siła w IRONia i wytrzymałość w biegu górskim. Gdyby słuchać filozofów z książek, pogodzenie dźwigania i biegania, jest prawie nieosiągalne, a jednak podjęłam się wyzwania. Prawie równocześnie odbyły się dwie imprezy, o zupełnie odmiennym charakterze. Mowa oczywiście o wspominanych już nie raz zawodach w Bielsku Podlaskim oraz starcie w ultrabiegu. Lipiec, sierpień, wrzesień. Dwie duże imprezy zakończone laurami. Trzecia obkupiona lekkim załamaniem i uszczerbkiem na zdrowiu. BUT na dystansie 85 km, to bardziej nauka siebie niż szczęśliwy finał.
NIGDY NIE ZAZNAŁAM TAK GŁĘBOKIEGO WGLĄDU W SIEBIE, JAK TAM NA SZCZYTACH.
NIGDY NIE SŁYSZAŁAM TAK SWOJEGO WEWNĘTRZNEGO JA, JAK NA TYCH STROMYCH PODEJŚCIACH.
NIGDY NIE BYŁ TAK WYRAŹNY SYGNAŁ BIJĄCEGO SERCA I DŹWIĘK TRZESZCZĄCYCH MIĘŚNI, GDY WSPINAŁAM SIĘ POZA SZLAKAMI W CIEMNOŚCI, SZUKAJĄC DROGI I ŚWIATŁA.
NIGDY TEŻ NIE WIEDZIAŁAM JAK SMAKUJE GORYCZ PORAŻKI ZAWODNICZEJ, KIEDY PRZYSZŁO MI ZMIERZYĆ SIĘ Z KONTUZJĄ NA 20 KM PRZED METĄ.
http://www.beskidyultratrail.com/
–
Biegaczy przybywa i co rusz można napotkać kogoś mknącego przed siebie. W miarę jak maratony stają się coraz popularniejsze, ich wersje ultra – kiedyś zarezerwowane dla zapaleńców albo masochistów, zaczęły ściągać tysiące uczestników. 50, 80, a nawet 160 km – to nie dystans dla każdego. Ale jeśli przebiegasz maraton, możesz też skończyć ultra i to bez porzucania pracy. Być może jednak najpierw warto odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: „po co?”
Michael Finkel, biegacz długodystansowy:
…”Stojąc w lekkiej panice na starcie biegu Western States Edurance Run (160 km) zadałem sobie nieuniknione pytanie: co ja tutaj robię? Przygotowując się do ultramaratonu wierzyłem, że będzie to swego rodzaju perwersyjna przyjemność. Przez 15 lat biegałem intensywnie, choć głównie na średnich dystansach. Ukończyłem kilka maratonów. Przestały one jednak być biegowym everestem. Motywuje mnie poszerzanie swoich fizycznych i psychicznych granic, a euforia jest dla mnie głównym produktem ubocznym wyczerpania. Test w postaci 160-km ultramaratonu wydawał mi się nową granicą do pokonania…
Po 120 km moje ciało zaczęło się zamykać, ledwo mogłem mówić, jeść czy sformułować jakąkolwiek myśl. Bolały mnie plecy, rwały stawy. Wciąż miałem do przebiegnięcia jeden maraton. Mimo to wciąż byłem w stanie w umiarkowanym tempie stawiać jedną stopę przed drugą. I właśnie tak robiłem: biegłem wzdłuż szlaku, przez ciemność, w stanie nieważkości, niemal euforii, gdzieś daleko poza wyczerpaniem. Pokonaliśmy ostatnie wzgórze, dotarliśmy na szkolną bieżnię. To już ostatnie, ekstatyczne kroki tuż przed metą…”
Michael ukończył owe 160 km w 23 godziny, mi moje 100 km zajęło 21 godzin – JAKA PRZEPAŚĆ! Co jest jednak wspólne, to poczucie tuż za linią mety. Euforia przełykana łzami, zmęczenie ciała, wzniesienie ducha. Bieganie długodystansowe zmienia – uczysz się cierpliwości, przesuwasz granice odporności na stres, sięgasz do głębokich rezerw energii, nabierasz samodyscypliny i poprawiasz koncentrację.
Jak zatem dojśc z punktu 42 km do 80 km? Nie musisz od razu tak drastycznie podchodzić do startu. Jeżeli dałeś radę ukończyć zwykły maraton, dasz radę i wersji ultra. Liczą one od 50 do ponad 240 km, ale większość decyduje się na wersje 50 km lub 80 km. Przebiegnięcie 80 km nie wymaga dwa razy więcej treningu niż w przypadku maratonu. Nie musisz podwajać kilometrażu. Kluczem jest długi bieg raz w tygodniu. Im jest dłuższy, tym więcej czasu potrzebujesz potem na regenerację. Efekt? Może skończyć się na tym, że będziesz miał więcej wolnych dni niż wtedy, kiedy przygotowywałeś się do maratonu.
TRENING TO JEDNO, ALE PLANOWANIE TO RZECZ NADRZĘDNA!
Przygotowując się do startu na dystansie powyżej królewskiego, powinieneś przygotować się na wiele sytuacji, bo łatwo nie będzie.
4 ultraważne umiejętności ultramaratończyka:
1. Jedzenie na trasie – rozstrój żołądkowo-jelitowy jest dość częsty, kiedy Twój żołądek usiłuje trawić, podczas gdy mięśnie zużywają całą krew. Eksperymentuj przed biegiem, żeby znaleźć jedzenie, które łatwo strawisz. Fruktoza (której pełno w różnych sportowych napojach i batonikach) drażni żołądki niektórych biegaczy, dlatego możesz spróbować zastąpić ją maltodekstryną.
2. Pierwsza pomoc dla stóp – podrażnione miejsce może w jednej chwili wypełnić się ropą, dlatego musisz reagować natychmiast. Spróbuj wcześniej owinąć taśmą palce, pięty oraz posmarować miejsca najbardziej wrażliwe na otarcia. Noś lekkie getry, żeby kamienie i pył nie dostawały się do butów. W punkcie żywieniowym mniej więcej w środku dystansu powinny na Ciebie czekać suche buty i skarpetki, na wypadek gdyby pierwsze były przemoczone.
3. Zbieganie – nic nie nadweręża mięśni czworogłowych bardziej niż zbieganie. Jeżeli przymierzasz się do górskiego wyścigu, trenuj wcześniej tak, aby nogi mogły się zaadaptować do takich warunków. Trening biegowy uzupełnij treningami na siłowni.
4. Bieganie w ciemnościach – jako że podczas wielu ultramaratonów biegnie się w nocy, kup sobie czołówkę z lampami LED-owymi i trenuj, nosząc ją na głowie. Musisz przyzwyczaić się do jej podskakującego światła, ciężaru na głowie itd. Niektórzy biegacze zabierają ze sobą także latarkę, żeby widzieć jeszcze lepiej. Pamiętaj, że im lżejsza, tym lepsza – baterie muszą wystarczyć na przewidywany czas biegu plus 10-15{4775e6573a2fa6bc03a847c520e35e1b7734a9618670d83dc1e8cc9a85668f2d} zapasu. Wystarczy, jeśli jej światło sięga na kilka metrów.
Ultra bieg to temat rzeka. A co zrobić by „ten pierwszy raz” był udany i czego się wystrzegać?
Na pierwsze ultra powinno się wybrać zawody nie przesadzając z trudnością. Wiadomo, że na ową trudność składa się kombinacja dystansu i przewyższenia, a więc powinniście zdecydować się na coś przyswajalnego. Z jednej strony będzie Wam to łatwiej przełknąć i nie zniechęcicie się, a z drugiej, w oczach rodziny i znajomych i tak będziecie „ultrasami”;-) Kolejno ważnym czynnikiem jest nocleg, który bezwzględnie powinien znajdować się blisko startu tudzież mety. Spełniając powyższe punkty, możecie skupić się już tylko na wyciszeniu, koncentrując myśli, wizualizując siebie na trasie. Psychika to najważniejsza część programu i o tym pozwolę sobie przytoczyć słowa trenera kadry olimpijskiej biegaczy.
TOMASZ LEWANDOWSKI:
http://marcin-lewandowski.pl/aktualnosci/1875-tomasz-lewandowski-oficjalnym-trenerem-reprezentacji-olimpijskiej.html
” Siłą napędową w konkurencjach wytrzymałościowych często jest nasza psychika. Nigdy nie wiemy do jak wielkiej determinacji zmusi nas sytuacja. Są ludzie, którzy potrafią przekraczać swoje możliwości praktycznie co bieg, wówczas ich ciało jest już na skraju wyczerpania, jednak psychika nie pozwala na zaprzestanie biegu jest to godne podziwu, ale również niebezpieczne, ponieważ może doprowadzić do trwałych zmian w naszym organizmie… Uważam, że człowiek dobrze przygotowany do wyzwania (w tym przypadku biegu na dystansie ultramaratonu ) ogranicza ryzyko niepowodzenia oraz uszczerbku na zdrowiu. Z punktu widzenia teorii sportu, niemożliwym jest przygotowanie naszego organizmu do biegu na tak długim dystansie trenując, biegnąc jedynie jednorazowo na treningu kilkusetmetrowy odcinek. Nasz organizmu musi w jakiś sposób przygotować się do wykonania tego zadania, przygotować układ oddechowy, krwionośny oraz aparat ruchu do czekającego go wysiłku. Z własnego doświadczenia wiem, że Kenijczycy nie opierają swojego treningu jedynie na kilkusetmetrowych odcinkach…”.
–
13 dni do startu!