Urlop.
Do niedawna kojarzył mi się głownie z wyjazdem w egzotyczne zakątki świata, gdzie biały piasek tracił swoją formę pod napływem słonej wody. Ciało odpoczywało w cieple, mięśnie nabieraly mocy, skóra zdobywała piękny złocisty kolor, a układ nerwowy zapominał o stresie, pędzie i wczesnych pobudkach. Leniwy spacer o zachodzie słońca, rower, pływanie albo nauka typowo plażowych sportów przy udziale morskiej wody. Widzicie się w takiej scenerii? (dam Wam 3 sekundy na szybkie przemieszczenie do wirtuala 😉).
Jetem Foką.
Raz, że nie udało mi się na sezon lato 2017 złapać formy bikini, by chwalić się poziomem tkanki tluszczowej na oderwanie skóry od mięśna, a dwa, płetwy w okolicach tricepsa też mogłyby być bardziej naciągnięte ( cóż… w okolicach 35 roku życia cieszysz się z tego co masz, albo, że przynajmniej nie jest gorzej – bo o ile przepracowalaś choć 3 miesięce na siłce z trenerem to jako tako się skóra napina). O IRONio, lubię leżeć i się nie ruszać.
FiT błąd systemowy.
Media krzyczą, że najlepszy efekt osiąga się wraz z maksymalizacją działań. Pudło! Według mnie więcej wcale nie znaczy lepiej, częściej nie znaczy bardziej efektywnie. Wspominam o tym dlatego, bo w świecie sportu, kóry pod względem oferty health&fitness wysycił się już maksymalnie – nadal istnieje myśl, która nadaje ekstremalne tempo oraz skrajnie wyśrubowane wymogi siłowo – sylwetkowo sportowe Tymczasem obserwowani przeze mnie czołowi trenerzy z „wielkiego świata” namawiają do uprawiania #slowsport (zamiast biegania – rower, zamiast zamkniętej strefy kardio na siłce – spacer, basen, etc). ZAMIAST TRENOWAĆ W POJEDYNKĘ DLA WYMARZONYCH EFEKTÓW PRACA ZESPOŁOWA Z PRZYJACIOŁMI LUB RODZICAMI. ZAMIAST TORTA Z NUGATEM – BANAN NA PATYKU POLANY CZEOLADĄ. Metoda półśrodków w drodze do celu.
(* odwrotnie jesli jesteś zawodowcem, zawodnikiem, bo sport na takim poziomie wymaga poświęceń i większego zaangażowania. Jeśli natomiast utrzymujesz się ze źrodeł pozasportowych, to nie polecam zadymiać jak na zawodach).
Życie to nie rywalizacja. Calm down and take it easy.
Urlop po mojemu.
Z uwagi na mniejszą ilość startów w biegach długodystansowych, zwiałam w teren i pod górę 😀 Postanowiłam marszem przeorać zapomniane pasmo górskie. Skrzętnie spakowana, naładowana doświadczeniami z przebytych ultramaratonów wyruszyłam w Beskid Sądecki. Jak o nim czytałam wydawał się być łagodny, stonowany, a teren nieco bardziej urozmaicony o spływajacą wodę z górskich kamienistych szlaków. Trasa przebiegała spokojnym krokiem i lekką nogą, aż się chciało podbiec, zbiegając w dól. Hamowałam i umysł i ciało. Plecak trochę mi doskwierał i momentami zastanawiałam się czy aby na pewno potrzeba mi tylku gadżetów ze sobą, ale już 3 dnia, kiedy spadł deszcz, utwierdziłam się, że siła na szlaku jest potrzebna bardziej niż zakładałam. Nie miałam ze sobą dużo: buty biegowe na lato oraz twarde wysokie buty nieprzemakalne, śpiwór, kurkta przeciwdeszczowa, 2 pary długich spodni i ze 3 na krótko. 1 sweter, bluzę, bieliznę. Kosmetyków wcale. Trochę elektroniki, jedzenie na już, 2 litry wody i zrobilo sie z tego 45 litrów. Absolutnie nie wyobrażam sobie, że czegoś mi tam w górach brakuje. Ciemna strona medalu odezwała się trzeciego dnia kiedy pojawiły się odciski na ramionach od dźwigania, otarcia pod pachami, bąble na piętach. Był to czas, kiedy zaczęłam tęsknić za wygodą. Jedyne co rekompensowało ten wysiłek, to widoki ze szlaku i choć fotografie nie oddadzą emocji czy uroku tamtych miejsc, to polecam wnikliwie się im przyjrzeć. Musicie mi uwierzyc na słowo, że warto iść taki kawal, żeby zobaczyć to, co widzą oczy najbardziej wytrzymałych.
Pointa.
Sport funkcjonalny daje zdrowie, energię, wytrzymałość i taką siłę, która pozwala nie stać w miejscu.
Aktywność fizyczna ma poprawiać jakość naszego życia, poszerzać możliwości ciała, dzięki czemu robimy więcej, żyjemy zdrowiej, po prostu nam się chce. Bo kto stoi w miejscu, ten się cofa, czyż nie? A ciało? Ciało to efekt uboczny pracy i determinacji.
#treningpfs #firekettlebells #endurancestrength #deepstretch – zapraszam.