Monika Kastelik

Entuzjazm do kieszeni. Maszeruj, truchtaj, biegnij, przyspieszaj.

Każdy znany mi zawodnik czy piechur przerabiał etap podekscytowania i szaleńczego podnoszenia poprzeczki biegowej. Ja też. Teraz jednak mogę podpowiedzieć, że nie tędy droga i poproszę tutaj o mentalne wsparcie wyżej/lepiej wykwalifikowanych zawodników…

Entuzjaście towarzyszy biegowe poczucie bezpieczeństwa i choć nadal czuje on, że ciężko mu zrobić wymagany dystans lub poświęcić odpowiedni czas na trening czy regenerację, to w przeciwieństwie do nowicjusza, entuzjasta jest już uzależniony od biegania. Dla entuzjasty satysfakcjonujące są biegi same w sobie, wyzwalanie endorfin oraz poczucie zrobienia roboty. Prawie zawsze pod koniec zaplanowanej trasy ma w oczach blask zdradzający, że jego wysiłek został nagrodzony. Meta i cyferki na pulso to jego punkt honoru. To co odróżnia nowicjusza od entuzjasty to poczucie nudy i zmęczenia, które w przypadku pierwszego pojawiają się dość często, a w miarę zwiększania skilla czy dystansu wzrasta satysfakcja i mierzalna poprawa kondycji. Niestety entuzjasta rzadko ma plan albo cel.

Większość biega dla rozrywki i nie czuje robienia z tej aktywności czegoś więcej, a jeśli ich już najdzie zrobić zwyżkę, to z uwagi na przypadkowość treningów oraz ich natężenia, częstokroć doprowadzają swoje ciało do nadmiernych przeciążeń, urazów i biegowych kontuzji (a to głównie dlatego, że biegali zbyt lekko w stosunku do charakteru zawodów, a dalej poniosła ich adrenalina, ścigali resztę świata, etc etc…).

Nowicjusz i entuzjasta to świetny etap i wspaniałe przygody związane z ruchem, ale jak wiadomo każdy z nas chce iść do przodu. W każdym istnieje pierwiastek rywalizacji i choćby to ukrywać, to jak podają psychologiczne biegowe źródła, aż 30{4775e6573a2fa6bc03a847c520e35e1b7734a9618670d83dc1e8cc9a85668f2d} z biegaczy odczuwa głód współzawodnictwa. Jak zatem przekroczyć linię entuzjasta – zawodnik:

  • oszacować swoje priorytety i możliwości treningu.
  • znaleźć i ZAPLANOWAĆ zawody, do których należy się biegowo przygotować.
  • poznać mapę biegu, uzupełnić sportowy sprzęt, testując go przed głównym startem.
  • przeanalizować etapy regeneracji, odżywiania – jeśli trzeba zasięgnąć porady kogoś doświadczonego.

Nie wszyscy entuzjaści przechodzą przez te 4 punkty, wielu pozostaje przy slow joggingu, od razu przechodząc do formy biegacz doświadczony. Trenują codziennie, nie dojadając – bo trzeba zrzucić wagę. Brak rozciągania czy treningu wzmacniającego odbija się na ich zdrowiu fizycznym oraz rosnącym dyskomforcie poruszania się. Opuszczenie jakiegoś treningu  biegowego urasta do rangi klęski i wzrasta poczucie winy. Cierpią na tym i biegacz i najbliższe jego otoczenie. Wszystkie te elementy będą powodowały spadek nastroju, przemęczenie psychofizyczne, utratę mięśni, osłabienie kośćca, spadek wyników startowych, spadek motywacji, zaprzestanie aktywności. W takich chwilach można odnieść wrażenie, że zostaliśmy zdradzeni przez własne ciało, bo próbowaliśmy dać mu formę, a ono nie chce współpracować.

A może ono właśnie stara Ci się pokazać, że nie tędy droga?

Podaj ten wpis światu