Z perspektywy czasu cieszę się, że kiedyś zwrócono moją uwagę na szeroko rozumiany mindfulness. Spokój jest ciężko osiągany, kiedy żyje się na wysokich obrotach non stop. U mnie mindfull przejawił się w obserwacji procesów zachodzących w ciele, zmianę rutyn i przyzwyczajeń. Detoks od mediów jest fajny i dobrze jest nim sterować. Podejrzewam, że zarówno dzisiaj czy jutro każdy z nas podejmie swoje wyzwania, będą one prawdopodobnie bardziej eksploatujące niż nasze aktualne moce przerobowe. Dziś na przełomie roku, warto wnikliwiej przyjrzeć się sobie i aktualnym możliwościom czasu i przestrzeni aby sprecyzować krótkoterminowy plan działania na mikro zmiany.
Co roku, z końcem roku media donoszą jaki będzie aktualny trend żywieniowy – namawiani jesteśmy do kupna książek/diet/suplementów wspomagających procesy trawienne, które staną się hitem, nie ze względu na treść, a z uwagi na ilość wpompowanych pieniędzy na reklamę. Prawda jest taka, że Ile światów i autorów, tyle diet i schematów. Daleko nie trzeba szukać, sama namawiałam Was do preferowanych przeze mnie sposobach odżywiania, tymczasem dzisiaj uważam, że nie istnieje jedna zbawienna metoda na zdrowe/wartościowe/energetyzujące i treściwe posiłki, po których wszystkie problemy zdrowotne miną. Każdy z nas jest zbiorem odmiennych genetycznie komórek i to jak się odżywiamy jest spowodowane procesem wynikającym z kultury żywienia, czy dostępu do produktów spożywczych. Kolejno każdy z nas w trakcie życia nadaje swoim kubkom smakowym kształt. Jak zatem nadać ideał tym nieidealnym warunkom? Warto poznać i pamiętać podstawowe zasady funkcjonowania naszej wewnętrznej maszyny, karmić ją w taki sposób, o jaki się upomina.
Tytułem komentarza, w kwestii moich aktualnych zajawek żywieniowych: mega intryguje mnie wiedza jak oczyścić organizm z toksyn (poprzez codzienne wartościowe menu oraz cykliczne głodówki) i co warto uzupełniać na talerzu, żeby mieć siłę do życia i zminimalizować konsumpcję. Pochylę się nad hormonem głodu. Podstawowym zadaniem greliny jest utrzymanie odpowiedniej równowagi energetycznej w organizmie oraz kontrola masy ciała. Hormon ten „dba” o utrzymanie dodatniego bilansu energetycznego, pobudza uczucie łaknienia i „zachęca” do przyjmowania pokarmu. Z pewnością nikt z nas nie lubi dźwięku „burczenia w brzuchu” – to właśnie sygnał na wydzielanie się greliny, która pobudza tworzenie kwasu solnego i gastryny w żołądku, co w konsekwencji prowadzi do zwiększenia aktywności całego przewodu pokarmowego (w tym do pobudzenia ruchów perystaltycznych jeli)_. Warto też wiedzieć, że podwyższony poziom tego hormonu może być jednym z czynników, prowadzących do spożywania nadmiernej ilości kalorii i powstającej w wyniku tego nadwagi.
Nauka podpowiada, że układ hormonalny, w tym poziom greilny i leptyny są odpowiedzialne za niepohamowany apetyt lub umiejętną kontrolę talerza. Ich wskaźnik daje rzut, czy dana osoba sięga po produkty spożywcze jedynie wtedy, gdy jej organizm rzeczywiście ich potrzebuje i nie jest narażona na nagłe napady głodu. Warto wiedzieć, że wzrost działania tego hormonu przypada na głód, cykl miesiączkowy i stres, zaś do obniżenia poziomu greliny przyczynia się stan sytości lub uprawianie aktywności fizycznej.
Choć wydawać by się mogło, że nie mamy wpływu na działanie naszego wnętrza, to nic bardziej mylnego. Codzienne, świadome i nieprzerwane działania w długiej jednostce czasu potrafią wyregulować parametry funkcjonowania ciała. Grelina wydzielana jest w określonym rytmie dobowym, a jej najwyższe stężenie możemy odnotować w godzinach nocnych – między 22:00 a 4:00 rano. Tymczasem badania jasno precyzują, że na ilość wytwarzanej w organizmie greliny możemy wpływać poprzez:
- rodzaj stosowanej diety,
- kaloryczność spożywanych posiłków,
- całościowy status odżywienia organizmu (tj. obecność rezerw energetycznych w postaci tkanki tłuszczowej lub ich brak),
- styl życia – zwłaszcza poziom stresu (tym samym stężenie kortyzolu, które pobudza apetyt).
Obserwacje tego hormonu wciąż trwają i określenie parametrów jest ściśle powiązane z poziomem przeciwstawnego hormonu, jakim jest leptyna.
Co warto zapamiętać?
Masz wpływ. Aby wyrównać poziomy „hormonu głodu” i „hormonu sytości”, dobrze jest zadbać o odpowiednią ilość snu i ruchu (odpowiednie planowanie doby), zminimalizować żywność wysoko przetworzoną na rzecz sytej i lekkostrawnej kuchni (dość długotrwały proces, ale nie niemożliwy), opartej na rodzimych produktach (kupuj to, co daje nam nasza ziemia w określonych porach roku) -> z praktycznego punktu widzenia, utrzymasz hormony w równowadze w przypadku spożycia posiłku bogatego w białka i tłuszcze aniżeli w węglowodany. Pozwoli to na dłuższe uczucie sytości, zmniejszysz się chęć podjadania i łatwiej będzie zapanować nad stresem. Choć i ten potrafi sporo namieszać.