Monika Kastelik

Aktywność fizyczna – w praktyce.

Czołowi trenerzy z kolorowych ekranów i gazet namawiają Polskę do wyjścia na spacer. SAY WHAAT? Nie zastanawiałabym się nad tematem ani chwili, gdyby owe osobistości były postaciami miłującymi szeroko pojęty outdoor, jeździliby na rowerze wyczynowo, uprawiali wspinaczkę, albo begali w terenie – promując te dyscypliny aktywności fizycznej. Zaskoczyli mnie głównie trenerzy kulturystyki, trenerzy personalni, osobowości, które przepracowanymi godzinami na siłowni mają zapełnione kalendarze swojego życia. Jadną z takich postaci jest Jacek Bilczyński (absolwent wydziału fizjoterapii AWF w Katowicach, student wydziału farmacji Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w zakresie żywienia i kształtowania sylwetki), który w kwestii podejścia do sportu jest moim numero uno  i w bardzo ciekawy sposób tłumaczy korzyści wynikajace ze sportów tlenowych, dodajac jednak konieczność połączenia sił z treningiem oporowym.

Dzień w dzień zalewają nas informacje o uprawianiu rozmaitych sportów i ich zbawiennym wpływie na wszystko. O poranku w telewizji widzisz ćwiczącą trenerkę gwiazd ze USA, na sam widok której prawie robi Ci się słabo, bo wiesz, że wyginając się tak jak ona, straciłabyś/straciłbyś równowagę. W mediach społecznościowych znani i mniej znani chwalą się kolejnymi maratonami, a nawet triathlonami. To robi się po prostu przytłaczające, zwłaszcza jeśli nie pamiętasz nawet, kiedy ostatnio intensywnie się ruszałaś – bo natlok obowiązków zabiera nam czas na spokojne wypicie kawy.

Z jednej strony otacza nas fitnessowe szaleństwo, z drugiej dochodzą informacje, które wyhamowują narastający apetyt na uzależniający ruch. Badania na temat długowieczności, które polegały na analizowaniu trybu życia stulatków w tych regionach świata, gdzie jest ich wyjątkowo dużo, wykazały, że wysiłek fizyczny rzeczywiście sprzyja długiemu życiu. Tyle że niezbyt intensywny. Długowieczni mieszkańcy Grecji, Włoch i Japonii opisywani przez Dana Buettnera w książce „Niebieskie strefy w praktyce” nigdy nie byli sportowymi wyczynowcami, ale za to bardzo dużo chodzili, wykonywali też inne proste ćwiczenia. Inny sportowy autorytet Andrzej Wiatr, którego słowami się podeprę, promuje aktywność spacerową tłumacząc słowami: „nawet jeśli nie biegasz, twoje nogi to bezcenny sportowy kapitał. Chodząc, spalisz tkankę tłuszczową i poprawisz wydolność. Trzeba przestrzegać kilku zasad. Twój wysiłek musi trwać dłużej niż 30 minut. Czas jest naprawdę ważny, ponieważ kiedy podejmujemy wysiłek, organizm początkowo czerpie energię z węglowodanów, a dopiero po pewnym czasie sięga po rezerwy zmagazynowane w tkance tłuszczowej”.

I tu ciekawostka:

Wartość energetyczna spożywanego 1 kg tłuszczu (1g tł to 9 kcal) to 9000kcal. Aby stracić jego równowartość organizm pozyskuje ok 7830 kcal czyli aby schudnąć 1 kg  z tk tłuszczowej trzeba wytworzyć w organiźmie deficyt rzędu 7830 kcal (nie jest to deficyt dzienny oczywiście). Sposobów na utratę takiego balastu jest wiele, a do najskuteczniejszych należy dieta oraz aktywność fizyczna, które w połączonych siłach dają szybsze rezultaty. 

Najgorzej, że wraz z wiekiem w ludzkim organiźmie zachodzą nieuniknione procesy, które nasz metabolizm spowalniają. Nakładajac to na kalkę praca, życie, rodzina, studia, choroba, etc, efekty usilnych starań nie koniecznie muszą dawać satysfakcje. Jak zatem skutecznie i zdrowo uzyskać formę?

Uprawiaj ruch, po prostu. Naukowcy twierdzą, że najlepszy wpływ na przyspieszenie metabolizmu ma przypadkowa i niewymuszona aktywność fizyczna. Jeśli nie masz czasu na siłownię (choć też szkoda, bo tam ja i inny trenerzy robimy robotę za Ciebie), wyjdź w teren, nie rezygnuj z energicznych prac domowych tylko dlatego, że wolisz katować się wyniszczajaca dietą po której nie masz sił nawet na klaskanie. Popełniaj przypadkową aktywność fizyczną, nieplanowaną, nie wymagajacą wyjścia na siłownię. Spacer w dobrym towarzystwie to też sport. Krótka wycieczka w góry też zwiększa deficyt kaloryczny. Planuj skrupulatnie swój czas. Dla chcącego nie ma nic trudnego. 

Podaj ten wpis światu