Ten moment, kiedy masz plan na wiosnę – do której 23 dni ( OMG, to już????) – zaczynasz dietę, zacieśniasz pasa, trenujesz ile wlezie! Czekasz na efekty <tup tup tup> i co? STAJESZ NA WAGĘ I NIC! JEDNO WIELKIE TRENINGOWO/DIETETYCZNE NIC? Można się załamać!
Znam to lepiej niż Ci się może wydawać.
Jeżeli czujesz, że tracisz wiarę:
- Po pierwsze dzwoń do Moniki – pytaj, radź, wypłacz się! 😉
- Po drugie, usiądź, otrzyj łzy, wysmarkaj nos i zastanów się w czym tkwi błąd. Pomocna będzie również kartka papieru i długopis. Jeżeli znajdziesz jakiś błąd w diecie to jesteśmy w domu – eliminujemy, wycinamy, liczymy kcal. OD NOWA!
- Po trzecie….eeeeeee, krępujące! Byłas/eś dzisiaj w toalecie???
- (GIRLS ONLY) Jeżeli już nic kompletnie nie możemy Ci udowodnić, to na bank chodzi o okres i nagromadzenie wody! Tego jestem pewna. No trudno, słowo się rzekło, opowiem Wam historię:
Poszłam na zakupy ostatnio. Ucieszona, że znalazłam zaaa***stą bluzkę mojej ulubionej firmy UNDER A. Wzięłam standardowo mój rozmiar 34 i co??? Nie wlezę! ;X;/. Dalej padło ciche pytanie pod nosem:
– coooo???, ja nie wlezę!?
I dawaj stękając, sapiąc…wcisnęłam się rzucając bluzgami na prawo i lewo! Zła na siebie, zmęczona i upocona stwierdziłam, że wygląda super. Trudno, że na wdechu będę w niej ćwiczyć! KUPIŁAM! A później przypomniałam sobie, że mam okres i mam w sobie hektolitry wody….
(Jak sądzicie, daje radę?)
–
mnq