Monika Kastelik

Rowerem w chmury…

W 2011 roku miałam okazję być uczestniczką kilkugodzinnej jazdy na rowerze stacjonarnym w kopalni soli w Bochni, 250 metrów pod ziemią. 5 godzin, 200 rowerów, chłód, specyficzny mikroklimat, ciemność i gra laserów w skalnych grotach. TAM TO DIABEŁ RZĄDZIŁ…O ile różni się tego rodzaju aktywność od klasycznego pedałowania na sali fitness, wiedzą tylko Ci, którzy zjechali w dół i w ekstremalnych warunkach trenowali w rytm muzyki, pod  dyktando instruktorów światowej klas.  Nie da się opisać słowami tego co czuliśmy, mogę natomiast pokazać relację filmową:

 

Mawiają, że dla chcącego nie ma nic trudnego, skoro więc udało się przeprowadzić zbiorowy aerobowy trening pod ziemią, to dlaczego by nie poprowadzić podobnego wydarzenia na dachu?? 

Osoby, które mnie znają wiedzą, że lubię robić rzeczy inne niż wszyscy, podejmuję ryzyko, wyzwania i realizuję najbardziej wyszukane pomysły. Zdania co do jazdy na rowerze stacjonarnym są podzielone, sceptyków jest chyba tyle samo co miłośników tej specyficznej formy aktywności – nie ukrywam, że poza pozytywnym wydźwiękiem akcji, spotkałam się także z krytyką. ŻYCIE.

Budujące natomiast jest to, że mimo wielu przeciwności i biurokracji, event doszedł do skutku, a zabawa pod gołym niebem dała uczestnikom pozytywnego kopa, wyrzut endorfin i radość.

Czym jest trening rowerowy na rowerze, który nie jedzie do przodu? To najlepsza ze znanych mi form, która poza ekstremalnym ubytkiem kcal, w bezpieczny sposób uruchamia niemal cały aparat ruchu. Trening zaplanowany przez trenera może mieć charakter  interwałowy, dotleniający, szybkościowy lub stymuluje nogi do pracy siłowej. Mało tego, jest to nie lada wyzwanie, żeby wysiedzieć w jednym miejscu przez 4 jednostki czasu. Sceptyk powie – NUDA, pasjonat zwróci uwagę na zmienność lekcji ( prowadzenie: Remigiusz Ciupek, Adam Marszałek, Andrzej Tokarski i ja). Każdy z nas zaoferował inny taniec i inny workout, każdy miał swój motyw przewodni, a całość opatrzył Dj Dred ( Sławek Kóska). Wyobraźcie sobie teraz atmosferę zachodzącego słońca, deszczu, muzykę graną na żywo, powiew wiatru, dachy budynków miasta, krajobraz gór i latające ptaki nad głową.

Godzina takiego treningu cardio to +- 500 – 800 kcal x 4 … nie trzeba być prymusem żeby przekalkulować wypracowaną stratę energii. Dodatkowo w warunkach tlenowych szlaki metaboliczne działają sprawniej, a aktywność to czysta przyjemność 😀

Pierwszy outdoorowy maraton na dachu za nami … szczegółów nie zdradzę, ale powiem Wam, że jeszcze w tym roku będzie okazja. WCZESNĄ JESIENIĄ. CANT W8!

_MG_1801

fot: Paweł Górowicz

 

 

 

 

Podaj ten wpis światu