Monika Kastelik

Cudze chwalicie?

WAKACJE. Relaks, odpoczynek, czas na obserwacje i refleksje.
Bez wątpienia mogę podpisać się pod maksymą, że zajmując się zawodowo swoją pasją, nie pracuje się wcale, tak też dzisiaj postanowiłam odwiedzić sieć, aby podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami z plaży.

10448205_10204652791668579_5831401713861515388_n

Po pierwsze, sorry muszę, polskie plaże zasługują na ogromne brawa – czysto wyprasowany, drobniutko przemielony piasek aż prosił się, żeby się w nim zanurzyć, co ma się rozumieć zrobiłam z ogromną przyjemnością 😉

Do rzeczy jednak.
Depłam w plażę w klapko adaśkach pewnym krokiem, a tu cisza, spokój. Kilku tylko tubylców, lekko jeszcze zaspanych (bo była 9 rano), ogarniało temat frytek i burgerów dla nadciągających turystów. Zapach smażenia uniósł się w powietrzu, więc na szybko wrzuciłam gumę do żucia, żeby uspokoić ślinotok.;-) Chwilę potem zaczęli pojawiać się pierwsi plażowicze. Nie wiem jak to się dzieje, ale warunki nadmorskie nie pozwalają na trzymanie diety i trzeba wykazać się nieskazitelną czystą silną wolą, aby nie dać się skusić na gofra.

To co chcę powiedzieć, po co właściwie otwarłam komputer pomimo urlopu powiem dużymi literami: POLKI ZASŁUGUJECIE NA DUŻĄ 5 z +! Szukać porównań nie musiałam daleko – Gdańsk przyciąga turystów: Niemki, Rosjanki, Ukrainki, Angielki… każda uroda inna i charakterystyczna. Jakkolwiek można było poznać narodowość nie tylko po języku, a bardziej po trunkach na ręczniku, to obok Polek (które, UWAGA, piły wodę mineralną głównie),nie było kogo postawić.

ŚWIADOMOŚĆ CIAŁA, SMAK, SZYK I ELEGANCJA. BRAWO – PO PROSTU NIE MOGŁAM WYJŚĆ Z PODZIWU. ŁADNE CIAŁA, ZGRABNE TYŁKI, WIDAĆ W WAS SPORT I SZEROKO POJĘTĄ AKTYWNOŚĆ FIZYCZNĄ.

Tyle. Zakochana w Gdańsku, nie wracam.

Podaj ten wpis światu