Monika Kastelik

Sport to zdrowie, a co jeżeli popadasz w nałóg?

Cześć nazywam się Moniqa i jestem uzależniona od ruchu. Brzmi zabawnie, wręcz IRONicznie ale cóż, taka karma – that’s the truth! Nonsensem będzie przytaczać przykłady o mojej aktywności fizycznej, bo przecież facebookowy profil jest jak rozpoczęta księga, a ja w tym wszystkim jestem otwarta (czasem się zastanawiam czy aby przypadkiem nie za bardzo?). Wiadomo, że trenuję. Ruch to podstawa mojego życia:

  • ruch to praca i już od wczesnych godzin porannych aż do późnego wieczora poddaję swoje ciało wielu różnym dyscyplinom (fitness, spinning, lifting, ostatnio nawet running uskuteczniam troszeczkę).
  • trenuję bo lubię, nie dlatego, że muszę. Chociaż…. i tu się delikatnie uśmiechnę 😉 Trenuję bo powiedziałam „A” i popadłam w nałóg. O tym, że to jest nieodłączna część mojego życia wiedziałam od zawsze, ale jak bardzo mocno zakorzeniona jestem w sporcie dowiedziałam się niedawno.

Kiedy?

– Wczoraj!

Obrazek

Spadek mocy, brak energii, zmęczenie, senność – lekarz powiedziałby:

„proszę jechać na wakacje i odpocząć, pewnie jest Pani przetrenowana…”

YHY, na 100{4775e6573a2fa6bc03a847c520e35e1b7734a9618670d83dc1e8cc9a85668f2d}!

Tak myślałam do poniedziałku wieczorem kiedy o 22:10 opuszczałam klub po pracy. Wczoraj czułam zmęczenie, ale myślałam, że to stres związany z piątkowym startem w KBL. Dzisiaj wiem, że to nic innego jak niedotrenowanie. Śmiem przypuszczać, że jutro będzie kulminacja…więc uważajcie na mnie! 😉 Mogę gryźć, płakać i zachowywać się jak typowy przykład kobiety PMS! 

Zeszły tydzień był u mnie nader aktywny, trenowałam po 4h dziennie aby dopiąć formę na ostatni guzik, a od poniedziałku walczę z kontuzją, która niestety nie przechodzi ;/, no i efektem tego nie trenuję wcale. Jest mi niedobrze!

„GDZIE SIĘ PODZIAŁY MOJE ENDORFINKI”??!!!!! ;

– Wiecie, to się leczy, chyba, prawda?? ;/ Mam nałóg? Alkoholizm, pracoholizm, tanoreksja, anoreksja, drugmania… ale gymaholic to był kiedyś żart? Toż to ustrojstwo istnieje, eeee, i ja w nie popadłam?? Nie wiem czy się wstydzić czy szczycić? KIEDY TO TO PRZEJDZIE? 

Obrazek

Z ciekawości brata google i co się dowiedziałam? Że pojęcie uzależnienia od sportu jest tak samo groźne jak wyżej w tekście wymienione uzależnienia. OMG! MASAKRA. Nie wierzycie? No to proszę:

http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum/248761,1,uzaleznieni-od-sportu.read

Obrazek

…”Są takie dni, gdy nagromadzoną w sobie złość wyładowuje się na korcie tenisowym lub w basenie. Pływa się do momentu, aż zmęczenie pozwoli zapomnieć o kłopotach. Te godne polecenia metody relaksacji nie powinny jednak być mylone z nałogiem, który sprawia, że trening staje się „najważniejszą treścią życia„. Takimi słowami uzależnienie od sportu określają psycholodzy Jörg Knobloch, Henning Allmer i Thomas Schack, autorzy książki „Nicht nur Drogen machen süchtig” (Nie tylko narkotyki mogą uzależniać). „Wszystko, co ma związek ze sportem, przejmuje kontrolę nad człowiekiem. Nie na odwrót” – tak opisują nałóg. Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/swiatygodnikforum/248761,1,uzaleznieni-od-sportu.read#ixzz2ZIRuSQNU…”

Na szczęście u mnie nie jest to takich rozmiarów… ufff, na szczęście! No ale ciekawostką jest, że jak ze wszystkim, ze sportem też trzeba uważać.

A Wy, jak podchodzicie do swoich poczynań sportowych? To już uzależnienie czy po prostu sposób na życie?

Obrazek

Podaj ten wpis światu