Monika Kastelik

„Nic nie może wiecznie trwać”.

Halko,

Nie będzie to elaborat na długie czytanie, nie musicie siadać wygodnie w fotelu z kawą i tabletem.

Zdarza się, w sumie coraz częściej, że znajome lub obserwujące mnie osoby, pytają czy nie tęsknię za tym, co zostawiłam za plecami. Za klubem, za IRONią, za swoją przeszłością.

Minął rok od pierwszego covidovego Lock Down. 10 miesięcy od czasu kiedy moja droga obrała nowy tor. Nie wiedziałam wówczas jak będzie wyglądała nowa rzeczywistość, czy sport w znajomym nam kształcie przetrwa tak długie zamknięcie. Nie dało się przewidzieć jak będą kształtowały się nasze nawyki, czy utrzymamy swoje cele i marzenia związane z aktywnością/ zawodami. Ja nie wiedziałam czy zamknięcie jednych drzwi, nie spowoduje lawiny, przez co utracę kontakt z ludźmi, którzy byli blisko przez 1/3 mojego sportowego życia. No i czy będzie mi się chciało dalej trenować, wstawać o poranku, gotować zdrowsze wersję unhealthy food.

Zbiorczo odpowiem na wszystkie pytania. Tęskniłam, ale już nie tęsknię. Jeśli widzicie obrazy, które czasem wklejam w sieci, to są to pocztówki wspomnień. Uśmiecham się do nich, pielęgnuję. Ta przeszłość … moja/ Wasza/ nasza zbudowała relacje, nawyki. Z jednej strony rok, który się dokonał umocnił sportowe więzi między nami lub też wyselekcjonował i przewartościował szeregi, ale biorę to jako element życia. Trzeba mieć w Świecie swoje miejsce i bliskie mu osoby. Z perspektywy czasu myślę, że 2021/2021 to mądra zmiana, choć do łatwych nie należała.

Dziękuję, że tu jesteście, bo to świadczy o tym, że energia nad którą się pochylałam przez miniony okres, nie zgasła. Ona cały czas świeci :).

…good day.

Podaj ten wpis światu